piątek, 20 listopada 2015

Prolog

- To już pojutrze - Uniosłam swoje kąciki ust, wpatrując się w datę, widniejącą na moim kalendarzu. Dzień otoczony serduszkami i dosyć dużą ilością nut wokoło, tylko bardziej mnie uszczęśliwiał, tym bardziej, gdyż jakiś rok temu, mogłam sobie tylko pomarzyć o tym, by zobaczyć mój ulubiony zespół na żywo. By oddychać tym samym powietrzem, co oni. By móc cieszyć się z każdej sekundy, które przecież tak szybko mijają. Ostatnio, uzależniłam się od wpatrywania się w te kilka kartek papieru, na których były napisane daty. Kalendarz.

- Poe, przyszedł Harry - Zwróciłam chwilowo wzrok ma moją mamę, która stała obok bruneta. Harry to mój przyjaciel. Znamy się od praktycznie przedszkola, zawsze razem, nigdy osobno.

- Cześć - Posłałam mu lekki uśmiech, na co on go odwzajemnił również się witając.

- To ja Was zostawię - Westchnęła moja rodzicielka, wpuszczając do środka chłopaka. Zamknęła drzwi, wręcz nimi trzasnęła. Prychnęłam, znowu zwracając wzrok na kalendarz. Wspominałam już, że lubię na niego patrzeć?

- Pojutrze - Szepnął mi do ucha Harry, oplatając swoje ręce wokół mojej talii. Przyjacielski gest, to nic nie znaczyło dla nas obojga. Zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi, nic więcej. Do tego, ja przecież jestem żoną Rossa Lyncha, więc niech inni sobie niczego nie wyobrażają.

- To miłe, że jedziesz tam razem ze mną - Obróciłam się, tym razem jednak w jego stronę.

- Drobiazg, kiedyś mi podziękujesz...  - Uśmiechnął się. - Mam na myśli oczywiście coś w stylu koncertu moich ulubionych zespołów, na których będziesz moją towarzyszką - Mrugnął do mnie, lekko się odsuwając, by móc przeanalizować mój pokój. Nie mam pojęcia, co chciał zrobić.

- Coś nie tak z moim pokojem? - Wybuchłam śmiechem, wpatrując się w zamyślonego bruneta.

- Chyba nie tak z Tobą - Mrugnął do mnie, podchodząc do mojej drewnianej, białej szafy. - Masz ubrania na koncert? - Uniósł jedną brew, otwierając mebel.

- Masz rację - Westchnęłam, siadając na łóżko. - Musi mi być wygodnie. Ale jednocześnie, muszę jakoś wyglądać - Stwierdziłam.

- Ty się powinnaś tym zająć, jestem tylko chłopakiem. Nie jestem aniołem - Zaśmiał się.

- Oj, jesteś - Pokręciłam rozbawiona głową, zaczynając przeglądać ubrania.


###


I jak prolog?
Długo nad nim pracowałam, bo chwilowo nie miałam weny i pisałam jakieś bzdury. Później wzięłam się za poprawianie tego tekstu i wyszło, co wyszło. XD

Komentujesz = Motywujesz